poniedziałek, 11 lipca 2016

Projekt "Lipiec w Poznaniu".

Uruchomiłam projekt "Lipiec w Poznaniu" i po cichutku go realizuję. Ma on związek z Poznaniem (co wynika z mojego miejsca zamieszkania) i codziennym szkicowaniem (co wynika z moich pasji). Będzie też ponownie o technikach malarskich i najlepszych narzędziach do szkicowania w plenerze, jakie są dostępne na rynku. Zapraszam do czytania.


Ostatnio modne są różnego rodzaju wyzwania i projekty polegające na tym, że codziennie trzeba coś zrobić i udostępnić do publicznej wiadomości. Jest to bardzo popularne na blogach fotograficznych, na których autor bloga zadaje temat, a czytelnicy robią codziennie zdjęcie zgodne z wytycznymi. Ja nigdy nie lubiłam wyzwań, w których zobowiązuję się do czegokolwiek, bo jeśli coś muszę, automatycznie tracę zainteresowanie tematem. Dlatego podziwiam za konsekwencję Faba prowadzącego na facebooku fanpage, na którym codziennie pojawia się jeden wykonany przez niego rysunek. Mój projekt jest o wiele skromniejszy i ma trochę inne założenia. 

Zaczęło się od tego, że poszukiwałam idealnego narzędzia do szybkich szkiców w plenerze i choć ArtPen firmy Rotring, (o którym piszę w tym poście) nadal sprawdza się znakomicie, to w końcu postanowiłam kupić kieszonkowy pędzelek firmy Pentel, czyli tak zwany BRUSH GFKP. Chodziło mi o narzędzie trochę nieprzewidywalne, dzięki któremu prace będą bardziej ekspresyjne. Jest to możliwe dzięki nylonowej końcówce w kształcie pędzelka, który zostawia linie o różnej grubości od bardzo cienkich do grubych. Można też malować bokiem zostawiając nieregularny ślad.




To był strzał w dziesiątkę i miłość od pierwszego wejrzenia, ale oczywiście każde nowe narzędzie trzeba opanować, a nie da się tego zrobić inaczej niż ćwicząc. Ponieważ chcę tę nową zabawkę zabrać do Włoch na międzynarodowy festiwal sztuki, który zaczyna się 27 lipca, postanowiłam jak najwięcej nim malować i tak powstał pomysł na projekt "Lipiec w Poznaniu". Polega na wykonaniu codziennie jednej pracy w plenerze przy użyciu mojego nowego narzędzia. Przyznaję, że pogoda mi w tym nie pomaga, ale to mnie na pewno nie zniechęci. Dzisiaj za oknem ściana deszczu.... może powstanie szkic deszczowy ;) W moim projekcie nie chodzi o to, żeby rysować obiekty, które są wizytówką Poznania. Na pewno nie pojadę szkicować do odległych dzielnic, w których na co dzień nie bywam, tylko po to żeby narysować ciekawy budynek. Staram się dokumentować moją codzienność. Drogę do pracy, osiedle na którym mieszkam i miejsca w których bywam. Chcę też utrwalić budynki do których czuję sentyment i które pojawiły już na moich wielkoformatowych obrazach, jak na przykład zamek cesarski. Ale przede wszystkim chcę zobaczyć postęp. Nie przejmuję się nieudanymi szkicami, ani tym że nie zawsze efekt końcowy pokrywa się z moim wyobrażeniem. Nie porównuję się z twórcami, którzy malują od lat w technice akwareli łączonej z atramentem czy tuszem. Liczy się to, że rysowanie sprawia mi mnóstwo radości, a każda kolejna praca jest trochę lepsza. To prace, które powstały w ciągu ostatnich dwóch tygodni (bo zaczęłam pod koniec czerwca).


Park Czarneckiego. 
29.06.2016 

Park Czarneckiego (podczas powrotu z pracy).
1.07.2016. 

 Ulica Klasztorna.
6.07.2016.


Stary Rynek.
8.07.2016.

Plac Wielkopolski (przed pracą).
9.07.2016.
Jak widzicie używam nie tylko Brusha wypełnionego czarnym tuszem, ale również farb akwarelowych. Jest to możliwe ponieważ tusz w tym pędzelkowym pisaku bardzo szybko wysycha i jest wodoodporny. Jedynym minusem jest fakt, że można do niego używać tylko specjalnie dedykowanych naboi sprzedawanych po cztery w zestawie, a koszt zestawu to 21 zł. Nawet nie tak dużo, bo jeden nabój starcza na długo... ale w Poznaniu są nie do dostania, więc kupuję je w internetowym sklepie Pentela i muszę jeszcze doliczyć koszty przesyłki. 

Innym produktem firmy Pentel, z którego mogą być dumni i który każdy miejski rysownik powinien mieć, jest pędzelek na wodę zwany z angielska Aquash Water Brush. Już kiedyś o nim pisałam, ale mój niezbędnik wzbogacił się o płaską wersję i spieszę donieść, że jest tak samo fajna jak okrągła. Do wyboru są trzy grubości okrągłych pędzelków: Fine (cienki), Medium (średni), Broad (szeroki) i jeden Flat (płaski). Ja mam jeden szeroki i jeden płaski. Nie inwestowałam w małe rozmiary, bo z doświadczenia wiem, że jeśli pędzelek jest dobry, to końcówka powinna schodzić się w szpic i można wtedy również malować cieńsze linie. Te pędzelki są dobre, więc nie ma problemu z cienkimi liniami. Woda po naciśnięciu spływa w kontrolowany sposób a nylon, z którego są wykonane jest bardzo dobrej jakości. Jednego z nich używam od pół roku i na razie nic niepokojącego się nie dzieje. 


 Jeśli do tego dorzuci się akwarele, to macie podstawowy zestaw z którym można szaleć na mieście :D O akwarelach planuję napisać osobno. Na razie zdradzę tylko, że używam kostek marki Białe noce i kilku kolorów Karmańskiego, a zamiast profesjonalnego pudełka do farb używam... pudełka na śrubki z Castoramy, które kosztowało jakieś 4 zł. Mieści się tam 12 kolorów plus 6 zapasowych, a pokrywkę na której mieszam kolory można odczepić w celu umycia. No i występuje w różnych pięknych kolorach. W razie czego mam jeszcze duże plastikowe pudełko od białych nocy na 24 kolory, ale rzadko zabieram je ze sobą. Na codzienne bieganie po mieście lepiej nadaje się maluch z Castoramy :)



Mój projekt "Lipiec w Poznaniu" będzie trwał do 27 lipca, ponieważ tego dnia wyjeżdżam na dwa tygodnie i rozpoczynam projekt "Farindola" ;) Jeśli jesteście ciekawi prac, które powstaną do tego czasu to zdarza mi się je umieszczać na Instagramie i Facebooku

PS. Właśnie wyszło słońce, więc idę coś zmalować :) A już niebawem opowiem Wam o nowych papierach, które testuję i szkicowniku, który zrobiłam specjalnie na wyjazd do Włoch.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz