piątek, 12 maja 2017

Zwiedzanie w Mediolanie.

W 2015 roku ustaliliśmy cel podróży. Jedziemy do Pienzy odwiedzić pewnego lokalnego fotografa, którego co prawda nie znamy... ale to nic nie szkodzi. Fotograf zgodził się z nami spotkać i opowiedzieć o okolicy. Więcej na ten temat przeczytacie tutaj
Jednak nie byłabym sobą, gdybym do jednego celu podróży nie zaczęła dodawać kolejnych, pochłaniając tony informacji z internetu, przewodników i książek. W efekcie nasza podróż wyglądała w następujący sposób: Pociąg zawiózł nas z Poznania do Wrocławia, gdzie wsiedliśmy w samolot i po krótkim locie znaleźliśmy się w Bergamo koło Mediolanu. Autobusem dotarliśmy do stolicy mody i spędziliśmy tam dwa dni. Potem kilkudniowy wypad nad bajkowe jezioro Como i dość długa droga pociągiem do Bolonii. Tam zatrzymaliśmy się głównie po to, żeby wspiąć się na wieżę i zjeść tortellini z prosciutto, a następnego dnia ruszyliśmy w drogę do Pienzy. Nie było łatwo się tam dostać bez samochodu, bo na dworcu w Chiusi Chianciano Terme mało kto wiedział jak dojechać do Pienzy autobusem. Miejscowi rzadko z nich korzystają, a facet w kiosku wywiesił kartkę, że nie jest punktem informacyjnym. Na szczęście odkryliśmy ten tajemniczy przystanek i w razie kolejnej wyprawy nie zawahamy się go użyć. Po kilku dniach w Pienzy i odwiedzeniu pobliskiego Manciano, ruszyliśmy w drogę powrotną zahaczając o Pizę. Ostatnie dni spędziliśmy w Bergamo, z którego odlatywał samolot do Polski. Nie jest to co prawda najbardziej skomplikowana trasa, jaką pokonaliśmy ale i tak jesteśmy z niej dumni ;) 
Nie o tym jednak chciałam. Post będzie o Mediolanie! Zapraszam!