środa, 30 grudnia 2015
Atrament wodoodporny do wiecznych piór to nie mit! :)
Wydawać by się mogło, że w dzisiejszych czasach problemem nie jest brak towaru w sklepach lecz brak gotówki. Półki sklepowe wręcz uginają się pod ciężarem różnorodnych, nierzadko luksusowych produktów. Czy tak samo jest w sklepach dla artystów? Chciałabym! Ostatnio usiłowałam wydać pieniądze w kilku sklepach w Poznaniu, ale ostatecznie wydałam je za pośrednictwem internetu. Dzisiaj będzie o wodoodpornym atramecie i o tym gdzie można go zdobyć. Zapraszam do czytania i oglądania.
Etykiety:
atrament,
atrament wodoodporny,
de Atramentis,
Jansen,
pióro wieczne,
szkice,
szkicer,
szkicownik,
techniki malarskie,
urban sketchers,
urban sketchers Poland,
urban sketching
poniedziałek, 28 grudnia 2015
Urban sketching w Polsce.
Rysować może każdy, kto przejawia w tym kierunku minimalne zdolności, ale nie każdemu wystarczy cierpliwości. Talent trzeba rozwijać i pracować nad nim. Kiedy ktoś spoglądając na moje prace wzdycha i mówi, że chciałby mieć taki talent, to zastanawiam się czy wie o czym mówi. Talent to jedno, a rozwijanie go latami to zupełnie co innego. Wiążą się z tym wzloty i upadki, ale przede wszystkim ciężka praca i ciągłe doskonalenie warsztatu, na przykład poprzez rysowanie. Dzisiaj będzie o rysowaniu, a dokładnie o ruchu urban sketchers. Jeśli słyszeliście tę nazwę, to zapraszam do czytania... a jeśli nie, to tym bardziej musicie rzucić okiem :)
piątek, 11 grudnia 2015
Być artystą. Co to znaczy?
Znam dwie wersje pewnego powiedzenia i nie wiem, która jest bardziej prawdziwa. Jedni uważają, że artystą bywa się rzadko, a na co dzień trzeba być rzemieślnikiem, a inni twierdzą, że artystą się po prostu jest albo nie. Jedno jest pewne, żeby móc o sobie mówić: ARTYSTA, trzeba coś tworzyć.
Nie wystarczy barwny strój i oryginalny sposób bycia. Nie wystarczy
notorycznie spóźniać się na umówione spotkania i tygodniami nie
odpowiadać na telefony, e-maile i sms-y. Trzeba jeszcze tworzyć. Co
więcej, trzeba mieć potrzebę tworzenia i nie traktować tego jako
niewygodnej konieczności, będącej dodatkiem do bycia artystą. Trzeba
czerpać z tego radość, albo chociaż satysfakcję. Pojęcie tworzenia jest
bardzo szerokie, bo artystą można być w wielu dziedzinach, ale ja myślę w
tej chwili przede wszystkim o sztukach plastycznych i o tym zamierzam
napisać.
Tomasz Kręcicki
wtorek, 11 sierpnia 2015
Cor magis tibi Sena pandit.... podobno :)
Siena była tylko krótkim przystankiem w naszej włoskiej podróży. Miejscem noclegu w drodze do Florencji. Nie zdążyliśmy zatem bliżej poznać klimatu tego miejsca i nie mamy tam jeszcze swoich ulubionych sklepów. Udało nam się jednak znaleźć kawiarnię, w której włoski maestro sprzedawał pyszne ciasta własnego wypieku. Jeśli chcecie się dowiedzieć gdzie w Sienie jest kawiarnia, w której nie ma tłumu turystów, mimo że jest w historycznym centrum oraz poznać mój stosunek do podróżowania, to zapraszam do czytania.


poniedziałek, 3 sierpnia 2015
Krótki wpis z Albinią w roli głównej.
Zwykle podróżujemy miejską komunikacją, co czasem prowadzi nas w dziwne rejony, ale ponieważ do odważnych świat należy nie zraża nas przymusowa przerwa w jakimś mieście, czy brak bezpośredniego połączenia z punktu A do punktu B. Z Pitigliano do Orbetello wyruszyliśmy o świcie kupić gwoździe do laski i wykąpać się w morzu. Jedna z misji się powiodła. Zainteresowanych działaniem komunikacji we Włoszech zapraszam do czytania.


czwartek, 23 lipca 2015
Pitigliano. Bajkowe miasto kotów.
Kiedy planowałam swoją pierwszą podróż do Włoch, przypadkiem znalazłam w internecie fotografie Pitigliano. Z miejsca się zakochałam i postanowiłam tam pojechać. Postanowić to jedno, a dotrzeć tam bez samochodu to zupełnie co innego. Wszędzie natrafiałam na informacje, że to urocze miasteczko, umieszczone na wzgórzu wśród lasów, winnic i zabytków kultury etruskiej, jest oddalone od wszelkiej komunikacji. To mnie jeszcze bardziej zainteresowało, bo oznaczało, że wąskimi uliczkami nie będą dreptać tłumy turystów jak w Wenecji czy San Giminiano. W końcu na jakimś forum przeczytałam, że z Rzymu należy pojechać pociągiem do Grosseto, a stamtąd autobus zawiezie mnie do malowniczego Pitigliano. Ponieważ Grosseto leży bardzo blisko morza, skorzystaliśmy z okazji, żeby zażyć kąpieli morskich i słonecznych i po kilku dniach (znowu przez Grosseto) wyruszyliśmy na podbój Pitigliano.
piątek, 17 lipca 2015
Marina di Grosseto - w krainie dzika.
czwartek, 12 lutego 2015
La dolce vita. Etap pierwszy. Rzym.
O Rzymie napisano już chyba więcej niż o innych europejskich
miastach, a mimo to nieustannie pojawiają się nowe teksty. Co ciekawe teksty te
znajdują czytelników, którzy często po ich przeczytaniu, dochodzą do wniosku,
że muszą na własne oczy zobaczyć cuda włoskiej stolicy. Ja nie czułam
specjalnej potrzeby zwiedzania Rzymu. Bardziej interesowały mnie małe
miasteczka, plaże, toskańskie wina i Florencja. Jednak na rzymskim lotnisku
lądował nasz samolot, więc doszliśmy do wniosku, że skoro już tam jesteśmy, nie
zaszkodzi sprawdzić o co tyle szumu.


Subskrybuj:
Posty (Atom)